Autor: James Herbert
Tytuł: Dom czarów (The magic cottage)
Przekład: Magdalena Niemczuk
Wyd: Amber
Ilość stron: 416
Data wydania: 1993
Ocena: 5/10
Herbert należy do klasyków horroru, jednak ja nie miałam wcześniej okazji zapoznać się z jego twórczością. Wiedziona dobrymi opiniami i świetną ofertą, zakupiłam więc kilka pozycji z jego dorobku. Na pierwszy ogień poszedł Dom czarów. Jakie wrażenia? Hmm..
Para artystów kupuje dom w cichej i spokojnej okolicy. Dom jest zaniedbany, ale posiada tajemnicę. Jego poprzednia właścicielka była osobą dość ekscentryczną. Potrafiła leczyć i służyła dobrą radą. Trzymała się jednak z dala od tłumów, a swoje towarzystwo dzieliła raczej ze zwierzętami. Zanim zmarła, umieściła w testamencie wzmiankę o sprzedaży posesji, uwzględniając cechy nowych nabywców. Dom nie mógł zatem trafić w ręce przypadkowych osób.
Czy to kolejna powieść o domu, w którym straszy? I tak, i nie. Część fabuły jest oczywiście tendencyjna. Dom wyzwala w lokatorach nieznane przez nich moce. Mają poczucie, że ktoś ich obserwuje itp. Ale jest też kilka innowacji, a klimat powieści raczej nie przyprawia o gęsią skórkę. Kiedy sięgałam po ten tytuł z serii dumnie brzmiącej: "horror", chciałam się bać. Chciałam słyszeć skrzypnięcie na klatce schodowej w nocy, jakby ktoś się po niej przechadzał. A może delikatny powiew wiatru, wpadający przez okno (które wcześniej szczelnie zamknęliśmy;). No nie.. tego nie doświadczyłam. Było miło, czasem romantycznie..obyczajowo.
Historię poznajemy z ust Mike'a (jednego z lokatorów). Opowiada nam w formie retrospekcji jak przebiegała akcja od znalezienia w gazecie ogłoszenia o sprzedaży domu, do tego co działo się już po jego opuszczeniu. Nie podoba mi się sposób narracji, ta opowieść brzmi przez to trochę naiwnie. Ale nie mogę tylko narzekać. Całość jednak się broni. Zło nie czai się tam, gdzie się go spodziewamy. Są ciekawe momenty i można się wciągnąć:)
Jak dla mnie 5/10.
Książka przeczytana w ramach wyzwania KLASYKA HORRORU
Czytałam Dom czarów i mam podobne wrażenia, choć mnie akurat ujęła tutaj ta "obyczajowość" (której z reguły nie znoszę). Dokładnie - było raczej miło, niż strasznie, choć dla mnie paradoksalnie to nadało klimatu książce Herberta.
OdpowiedzUsuńHerbert jest znany z horrorów, a w "Domu czarów" zabrakło mi trochę grozy. To bardziej taka lekka lekturka. Przyjemnie się czyta, ale po skończeniu szybko się o niej zapomina:/
OdpowiedzUsuńOczekiwałabym po tej lekturze czegoś lepszego... Tymczasem czytając recenzje książek Herberta i patrząc na oceny poszczególnych powieści na LC utwierdzam się w przekonaniu, że nie mam ochoty zapoznawać się z tym autorem;)
OdpowiedzUsuńNo tak, do mnie James Herbert również nie przemawia.Czytalam "Nawiedzonego" i czułam się bardzo rozczarowana.
OdpowiedzUsuńSkoro to klasyka horroru, to chętnie się z nią zapoznam :)
OdpowiedzUsuńPrawdę mówiąc szukam jakiegoś horroru, który by mnie zachęcił w ogóle do czytania tego gatunku. O Herbercie sporo słyszałam i myślałam, że może to będzie właśnie to...
OdpowiedzUsuńNa początek przygody z horrorem raczej polecałabym Mastertona, albo Kinga:)
Usuń