niedziela, 19 stycznia 2014

Richard Bachman - Wielki Marsz




Autor: Richard Bachman (Stephen King)
Tytuł: Wielki Marsz (The Long Walk)
Przekład: Paweł Korombel
Wyd.: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 342
Ocena: 7/10

Tym razem King postanawia wysłać nas do przyszłości. Wizja Amerykanów znudzonych życiem codziennym, którzy szukają rozrywki w krwawym i morderczym show. Wielki Marsz, bo o nim mowa, gromadzi przed telewizorami wielu widzów. Ale znajdzie się też sporo takich, którzy chętnie zobaczą śmierć na własne oczy. Będą koczować przy drodze, by wyłapać ten moment, pomiędzy kęsem kanapki a łykiem herbaty, kiedy to zawodnik otrzyma czerwoną kartkę z biletem na tamten świat.

W marszu uczestniczy stu młodych zawodników. Ich celem jest meta, która w zasadzie nie istnieje. Wyznaczy ją przedostatni uczestnik, ginąc. Dopuszczalne są trzy upomnienia. O czwartym informuje wystrzał karabinu. Całej akcji przewodniczy niejaki major. Postać dostojna, silna i wzbudzająca zarazem strach, jak i podziw. A co z czytelnikiem? Stoi z boku i się przygląda? Nie.. też bierze udział w marszu za sprawą Ray'a Garraty'ego.

Wnikamy zatem w grę, w której zawodnicy pozbawieni są imion (mają numery), a ich życie zależy zaledwie od kilku upomnień. Wydawałoby się, że nie warto ich poznawać; że należy przeć do przodu i dbać jedynie o własne interesy. Ale między chłopcami zawiązują się przyjaźnie. Pomagają sobie nawzajem, nieraz ryzykując własne życie. Przeżywają odejście kolejnych uczestników. Budzą się też negatywne emocje, nienawiść i zazdrość.

W trakcie marszu poznajemy historie i tajemnice chłopców. Próbujemy dociec, dlaczego dali się w to wplątać. A może już po prostu nie chcieli żyć, a udział był swojego rodzaju samobójstwem? Może pragnęli sukcesu i pieniędzy? Przy pomocy tej książki możemy wtargnąć w psychikę tych młodych ludzi, ujrzeć ich motywacje, desperację, a na koniec rezygnację i pogodzenie ze śmiercią.

A co z naszym głównym bohaterem? Czy dojdzie do Freeport, gdzie czeka na niego matka i dziewczyna? Czy dotrwa do końca, czy wykruszy się, jak jego kompani w Marszu Śmierci? Zachęcam do przeczytania. 
Duży plus za analizy psychologiczne postaci i napięcie, które towarzyszy nam od początku do końca książki. Autor poruszy podobny temat kilka lat później w innej książce - Uciekinier.

Książka przeczytana w ramach: KLASYKA HORRORU



3 komentarze:

  1. King czasem naprawdę mnie zaskakuje! Akurat tej książki nie czytałam, żadna recenzja również nie wpadła mi w oczy. A Wielki marsz wygląda naprawdę nieźle..

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście, "Uciekinier" pod pewnymi względami był podobny. Ale to "Wielki marsz" bardziej zasługuje na uznanie. Niesamowity pomysł i opis psychiki uczestników marszu, a także to zakończenie...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze nie czytałam tej książki Kinga, ale mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń