niedziela, 8 czerwca 2014

Graham Masterton - Kostnica


Autor: Graham Masterton
Tytuł: Kostnica (Charnel house)
Przekład: Elżbieta Krajewska
Wyd.: Amber
Ilość stron: 224
Data wydania: 1991
Ocena: 6/10




Tego mi było trzeba! Po ostatnich, dość nieudanych wizytach w krainie Jamesa Herberta, sięgnęłam do sprawdzonego źródła. Skierowałam się ponownie do ulubionej półki z serii Amber i w moje dłonie trafiła Kostnica. Masterton nie bawił się ze mną w podchody, nie owijał zła dodatkowymi wątkami, lecz uderzył nim już na samym początku. Macie ochotę na spotkanie ze złem w czystej postaci? Zatem zapraszam do kostnicy..

Tytułu nie należy brać dosłownie. Autor nie prowadzi nas do zimnego pomieszczenia z trupami. Nie będzie metalowych łóżek i karteczek identyfikacyjnych przyczepionych do stóp. Bo czyż nie taki obraz przywołuje na myśl to słowo? Masterton przewrotnie zabiera nas w miejsce, które żyje.. do domu, który żyje..

John pracuje w biurze wydziału sanitarno-epidemiologicznego. Jego życie jest przeciętne i pozbawione większych wrażeń do dnia, w którym składa mu wizytę pewien staruszek. Wydaje się, że jego problem jest wyimaginowany. Ot, starszy zdziwaczały człowiek coś sobie uroił. Mówi jednak otwarcie, że badał go lekarz i psycholog, a kłopot nadal jest.. i nie tkwi w nim, lecz w domu. Niedawny zakup starego pięknego domu traktował jako spełnienie swoich marzeń. Po przeprowadzce odkrył niestety, że budynek.. oddycha.

Trudno racjonalnie wyjaśnić takie zjawisko. Po prośbach staruszka, John decyduje się jednak to sprawdzić. Wraz z kolegą stają się świadkami niesamowitych wydarzeń, które są jedynie namiastką tego, co ma stać się już wkrótce. W sprawę angażują się jeszcze: pracująca w księgarni okultystycznej - Jane, lekarz - Jim oraz szaman - George Tysiąc Mian. Wspólnymi siłami stoczą walkę na śmierć i życie ze starym indiańskim demonem.

Tak, jak wspomniałam na początku - Masterton porywa nas już od pierwszych stron. Oddychający dom nas pochłania i wypluwa na końcu, kiedy jest już po wszystkim. A może to nie koniec.. może jest coś jeszcze, tylko potrzebuje czasu, by zebrać siły? Polecam, bo mistrz horroru nie zawiódł;)

ps. urocza okładka;)




Książka przeczytana w ramach wyzwania KLASYKA HORRORU

10 komentarzy:

  1. Jestem pewna, że miałam ta książkę w domu. No i wyparowała. Muszę udać się do biblioteki. ;)
    Mastertona lubię, czytam mnóstwo jego książek i powtarzam to za każdym razem: jest najbardziej nierównym autorem jakiego znam. Jedne jego horrory podobają mi się tak, że nie potrafię się oderwać, za to inne są takie, że najchętniej bym je spaliła. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie też nierówny jest Koontz:) Chociaż z Mastertonem mam takie szczęście, że o dziwo częściej trafiam na te lepsze:)

      Usuń
  2. Masterton większość swoich horrorów opiera na jednym szablonie (również "Kostnica do nich należy). Trzeba ten szablon po prostu lubić, żeby po każdej książce Mastertona być usatysfakcjonowanym ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha po każdej to może za dużo powiedziane;) chociaż nie ukrywam, że go bardzo lubię i wybaczam mu również te trochę słabsze:)

      Usuń
  3. Ja chyba jakaś dziwna jestem, bo mnie ta okładka rozbawiła. :D
    Od dawna obiecuję sobie powrót do Mastertona, ale jak do tej pory, nie wyszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewniam Cię, że nie jesteś;) jak zobaczyłam ją pierwszy raz to wybuchnęłam śmiechem:)

      Usuń
  4. okładka rzeczywiście niezła :D lubię Mastertona, więc może też się skuszę, bo brzmi ciekawie :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Pamiętam, że wiele się po Kostnicy spowiedzałam, a coś mi nie pasowało. Ale to już było dawno... A okładka extra ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja Kostnicę oceniam jeszcze niżej :) Może to dlatego, że dość mam u Mastertona indiańskich szamanów klecących swoje stare indiańskie modlitwy mające zniszczyć jeszcze starsze indiańskie duchy :) Cykl Manitou mi wystarczy :)

    OdpowiedzUsuń