poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Agata Christie - Zatrute pióro














Autor: Agata Christie
Tytuł: Zatrute pióro (The moving finger)
Przekład: Izabella Kulczycka
Wyd.: Wydawnictwo Dolnośląskie
Ilość stron: 188
Data wydania: 2010
Ocena: 8/10

Do takich autorów jak Christie zawsze warto wracać. Ta wyjątkowa umiejętność pisania o morderstwach bez brutalnych opisów samego zdarzenia, a jednocześnie tak wciągająca i zagadkowa. Trochę jak w starych filmach grozy, gdzie nie widzimy źródła zła, lecz czujemy jego obecność. Lubimy znać i widzieć szczegóły. Mamy wrażenie, że łatwiej nam będzie sobie coś wyobrazić, kiedy ktoś dokładnie nam coś przedstawi. Jednak pisarka chciała od nas czegoś więcej - uruchomić nasze pokłady wyobraźni, byśmy sami uzupełnili jej historie. Może tak jak trzeba, a może bardziej nieudolnie prowadzimy śledztwo przez prawie 200 stron. Pewnie nie raz posądzimy niewłaściwą osobę, udamy się złym tropem i nie złapiemy zabójcy. Ale od czego mamy niezastąpioną panią Marple, która pod koniec powieści udzieli nam kilku wskazówek;)

Jerry Burton doznaje ciężkich obrażeń w wypadku. Aby powrócić do zdrowia i wypocząć, udaje się za radą lekarza, w jakieś spokojne miejsce. Wybór pada na Lymstock, małe miasteczko, w którym pozornie nic się nie dzieje. W podróży towarzyszy mu siostra - Joanna. Wynajmują wspólnie Jałowcowy dworek. Po latach spędzonych w Londynie, pragną rozkoszować się spokojem tego miejsca i nieco zwolnić tempo życia. Czy jednak będzie im to dane?

Okolica wydaje się przyjazna. Sąsiedzi witają ich radośnie. Może są trochę wścibscy, ale to klasyczna cecha małomiasteczkowych społeczności. Zbyt pięknie jak na początek? Więc następuje mała odmiana. Państwo Burton otrzymują list - anonim, pełen wulgarnych słów skierowanych do Joanny. Wzburzone rodzeństwo pali list w kominku. Jednak podczas rutynowej wizyty u lekarza, Jerry zwierza się doktorowi Griffith'owi i dowiaduje się, iż nie jest to pierwszy tego typu list. Po  miasteczku krąży ich wiele, a zawstydzeni mieszkańcy często ukrywają ten fakt przed policją. Do pewnego momentu... aż jedna z szanowanych kobiet w mieście popełnia samobójstwo. Czy popchnęła ją do tego czynu treść listu? Może kobieta coś ukrywała i nie chciała, by to wyszło na jaw. A może to w ogóle nie było samobójstwo?

Pytań jak zwykle jest wiele. Na tych nielicznych stronach, autorka skumulowała tyle informacji, że pod koniec książki znamy już dokładnie każdą z ważniejszych osób w mieście. Nie tylko wiemy jaką mają pozycję i czy są lubiane (albo podejrzane). Christie daje nam obraz psychologiczny postaci. W pościg za autorem anonimów rusza cała "inteligencja" miasta. Próbują rozgryźć na wszelkie sposoby, kto może być na tyle okrutny, by wypisywać plotki i oskarżenia w tak wulgarny sposób. Każdy ma swój typ, ale dopiero panna Marple wywęszy sprawcę...

Znów dałam się wciągnąć w zabawę w detektywa. I nie żałuję. Świetnie się bawiłam, choć sprawcy nie odkryłam:P hehe Królowa rządzi! 8/10







5 komentarzy:

  1. Pierwszy akapit- fenomenalny. Idealnie opisuje twórczość Christie! Książkę czytałam, jak dla mnie jest świetna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:) Najlepsze jest właśnie to, że jeszcze nie trafiłam na taką jej powieść, która okazałaby się słaba. To dobry znak, żeby czytać dalej;)

      Usuń
  2. Jeszcze nie czytała tej książki Christie, ale planuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Christie zawsze na propsie :) Uwielbiam jej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. przyznac musze,ze nie czytalam jeszcze Christie...zaciekawila mnie Twoja recenzja,musze siegnac po ta autorke.

    OdpowiedzUsuń